Piękny, błogosławiony stan. „Ciąża to nie choroba”- słyszymy to na każdym kroku. Czy narzekanie na ciążę to wciąż temat tabu? Czy mamy prawo narzekać kiedy spodziewamy się takiego cudu, cudu narodzin? Narzekać na coś, na co sami w większości sytuacji świadomie się decydujemy?
Ten post siedział w mojej głowie od dawna. Praktycznie od początku trzeciej ciąży choć mała iskierka pojawiła się już w drugiej. Kiedy urodziła się Weronika wszystko wydało się jednak piękne i wspaniałe a wszystkie troski zostały „na chwilę” zapomniane. I gdyby nie trzecia ciąża pewnie nie poruszyłabym tematu, tak ważnego dla każdej z nas.
Każda ciąża jest inna. Każdy poród jest inny. Każda kobieta przechodzi ten stan zupełnie inaczej. Tu nie ma wątpliwości. Mamy różne oczekiwania, różne wyobrażenia, różne progi bólu. Niestety tak rzadko mówimy o tym jak w tym czasie jest nam ciężko, z iloma sprawami, wątpliwościami, obawami a niekiedy bólem musimy się borykać. Ciągłe wizyty u lekarza, badania, zmieniające się ciało, nierzadko różne komplikacje naprawdę potrafią być naszą zmorą. Media przedstawiają nam zazwyczaj obraz przyszłej mamy, w pełnym makijażu, z mega fryzurą i gładkim jak pupa niemowlęcia brzuszkiem, które uśmiechają się do nas i tryskają niesamowitą energię. A rzeczywistość nie zawsze tak wygląda. Dlaczego więc boimy się czasem do tego przyznać?
Osobiście pierwszą ciążę znosiłam bardzo dobrze. Nawet po porannych nudnościach byłam jak nowo narodzona. Miałam cały czas energię, chęci do działania. Do końca ciąży pomagałam mężowi w pracy. Żadnych komplikacji i poważniejszych stanów. Nie będę tu wspominać o porodzie bo rzeczywiście chcę tu skupić się wyłącznie na 9 miesiącach oczekiwania. Oczywiście bywały gorsze dni natomiast kolejne potrafiły już mocno wynagrodzić ten czas.
Druga ciąża dała mi mocno popalić. Częściej zdarzające się nudności i wymioty, które tym razem nie były już „porannymi” bo wracały każdego wieczora albo potrafiły trwać nawet cały dzień dały się mocno we znaki. Całe dnie mogłam leżeć albo spędzać w łazience. Do tego doszła opieka nad pierwszą córką. Trzeba było posprzątać, ugotować, odebrać dziecko z przedszkola. Brzuch rósł mi jak szalony. Pod koniec ciąży myślałam, że pęknę. Weronika tak często i mocno kopała, że momentami zwyczajnie siedziałam i ryczałam z bólu. Najgorszą dolegliwością drugiej ciąży były jednak niewyjaśnione do końca bóle z tyłu pleców, które nachodziły mnie zupełnie niespodziewanie. To było jak paraliż. Nie mogłam wstać, nie mogłam się przekręcić, momentami ruszyć się z miejsca. Dojście wtedy do łazienki graniczyło z cudem. To była totalna bezradność. Modliłam się wtedy aby już urodzić. Tak się jednak stało, że Weronika urodziła się 2 tygodnie po terminie więc cały ten czas jeszcze się przedłużył. Jasne, to nie było tak, że całe 9 miesięcy ryczałam i tarzałam się z bólu, nie. Były piękne momenty, świetnie dni, kiedy ta energia i radość z bycia przyszłą, podwójną już mamą dodawała skrzydeł. Mimo wszystko tej ciąży nie wspominam dobrze. Serio, miałam na co narzekać.
Kiedy urodziła się Weronika myślałam, ze jestem już spełnioną, ba! najszczęśliwszą mamą na świecie. Cieszyłam się, że obie ciąże już za mną. Obok miałam dwie, wspaniałe córy, które były spełnieniem moich marzeń i wyobrażeń o naszej rodzinie. O bólu, nieprzyjemnych sytuacjach i gorszych chwilach zwątpienia nie myślałam. Może nie jest tak, że zapomniałam ale cała radość z obecnej sytuacji nie dawała chwili na zastanawianie się nad tym jak ciężko potrafiło być.
Kiedy zdecydowaliśmy się na trzecie dziecko śmiałam się sama z siebie. Ta, która myślała, że swoje już ma za sobą, ponownie wpakowała się w tą historię. Dziś zaczynamy 16 tydzień. Brzuszek rośnie w tempie ekspresowym. Nudności jakoś przetrwałam. Niestety pierwsze 3 miesiące to był jakiś kosmos. Wspominałam wam już o tym- zero energii, ciągła ochota na sen. Komputer odłożony na okrągły miesiąc. Weszliśmy w II trymetr a ja wciąż czuję się zmęczona i senna. Godzinna drzemka w dzień to obowiązek. Do tego wszystkiego dochodzą napady migreny- nieprawdopodobnego, kilkunastogodzinnego bólu głowy, którego w żaden sposób nie mogę się pozbyć, musi przejść samo. Mimo to staram się jakoś funkcjonować. Przy dwójce dzieci nie ma czasu na odpoczynek i wieczne narzekanie choć muszę przyznać, że tu OGROMNĄ robotę robi Łukasz. Kiedy tylko może zajmuje się dziewczynkami, wyręcza mnie w różnych czynnościach. Ale wiecie co?
Należy mi się, należy WAM się! Pozwólcie sobie na chwilę relaksu, odpoczynku, na bycie chwilową egoistką. To dla nas wyjątkowy czas, piękne, niezapomniane chwile, które w jednej chwili mogą zmienić się w te, które doprowadzą nas do łez i zwątpienia. Ciągła huśtawka nastrojów a niekiedy poczucie, że jesteśmy z tym same. Mówimy więc o tym co czujemy, dzielmy się swoimi wątpliwościami, korzystajmy z pomocy, którą oferują nam bliscy. Ciąża jest bez wątpienia pięknym i niezapomnianym stanem. Nie zapominajmy jednak o jej wadach, które po prostu istnieją, bez dwóch zdań.
Kochane, czekam na wasze historie. Dajcie znać jak to było w waszym przypadku. Spokojnie, możecie tu sobie ponarzekać. Tak po prostu…