Witajcie!
Nadeszła ta chwila kiedy czuję, że mogę już podzielić się z wami dobrą nowiną, która tym razem jest również usprawiedliwieniem naszej miesięcznej nieobecności a zarazem totalną rewolucją w naszym życiu.
Pamiętajcie wpis JESIENNA CHANDRA ?
Już wtedy wiedziałam o jakich zmianach piszę. Zmiany, które jakiś czas temu w ogóle nie wchodziły w grę. A jednak… Właśnie wtedy zapadła decyzja- Chcemy mieć trzecie dziecko.
Tak! Jestem w ciąży! Uwierzycie? W trzeciej ciąży, której kiedyś wcale nie planowałam, której nigdy nie brałam nawet pod uwagę. Wewnętrznie zawsze byliśmy przekonani, że chcemy mieć czteroosobową rodzinę. Pamiętajcie „nie mniej, nie więcej”- przypominam ten wpis: CO DAŁO NAM PIERWSZE DZIECKO A CO ZMIENIŁO DRUGIE
Kiedy na świat przyszły nasze dwie córki, nasze najskrytsze marzenia spełniły się a my czuliśmy się już w pełni spełnionymi rodzicami. Nikogo do szczęścia nam nie brakowało. Czuliśmy, że właśnie o takiej rodzinie marzyliśmy.
Sama nie wiem jak to się stało, że pojawiła się myśl o trzecim dziecku. Mało tego, to wcale nie był nawet długi proces. To była chwila. „Łukasz, a może trzecie dziecko?”- wypaliłam jednego wieczoru. Łukasz stanął jak wryty. Po chwili zaczął się śmiać. Nie brał tego pod uwagę. „Ty? Dziecko? Trzecie? Przecież zawsze chciałaś mieć dwójkę…” Na tym skończyła się rozmowa. Do tematu wróciliśmy jednak następnego dnia. Wtedy było już trochę poważniej chociaż do tej pory Łukasz śmieje się ze mnie, że u mnie w życiu zwyczajnie musi się coś dziać a ZMIANY to moje drugie imię.
Tym sposobem świadomie zdecydowaliśmy się na powiększenie rodziny.
Dziś kończymy 13 tydzień. 3 najważniejsze miesiące za nami. Uwierzycie, że przez trzy miesiące utrzymałam to przed wami w tajemnicy? Ściskało mnie od środka każdego dnia a kiedy widziałam jak inne blogerki piszą o swoich brzuszkach myślałam, że wybuchnę.
Tak się złożyło, że dobrą nowinę przyniósł do nas Mikołaj. Dokładnie 6 grudnia postanowiłam zrobić 3! testy, które potwierdziły moje przypuszczenia. To był wspaniały dzień pełen wrażeń, niesamowitych emocji i niespodzianek. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Każdy był zszokowany. Reakcje rodziny były niesamowicie pozytywne 🙂
Potem nie było już tak przyjemnie. Od świąt Bożego Narodzenia męczyły nas choroby. Nikogo nie ominęło. Dom zamienił się w szpital. Nikt z nas nie miał siły, na nic. Nie było energii, brakowało chęci na wszystko, nawet na podstawowe czynności. Blog poszedł totalnie w odstawkę. Przez miesiąc czasu nie odpaliłam komputera nawet na minutę! Ciągła ochota na sen, zmęczenie, nudności, brak energii. Kiedy Łukasz czuł się trochę lepiej ogarniał dziewczynki, dom, pracę. Naprawdę tak fatalnego okresu nie mieliśmy nigdy. W styczniu wcale nie było ze mną lepiej. Dopiero teraz czuję, że wracam do żywych. Wraca siła, energia i chęci do działania. Teraz będzie już tylko lepiej! Będzie nas tu więcej!
Dosłownie, WIĘCEJ <3
Czy się nie boję?
Nie. Nie bałam się przy pierwszym dziecku. Nie bałam się w drugiej ciąży. Wiem, że zawsze damy radę. Teraz cieszę się samym faktem, planuję, myślę, wyobrażam sobie jak to będzie kiedy w naszym domu pojawi się kolejna para stópek. Mała istotka, której nigdy sobie nawet nie wyobrażałam, nad którą nigdy nie myślałam. Czy będzie to trzecia córka? Czy może jakieś wsparcie męskiej części naszej rodziny? Nie wiem, nie mogę się już doczekać tej informacji…