I nadszedł czas, kiedy to ja muszę przepuszczać kogoś w drzwiach… muszę wchodzić druga, muszę poczekać…
Najpierw wchodzi on… potem ja…
Mój brzuch 🙂 To on przepycha się teraz w drzwiach, on pierwszy stoi w kolejce, to on wychodzi na pierwszy plan i gra pierwsze skrzypce…
I wiecie co? Dobrze mi z tym… nie przeszkadza mi to, nie obrażam się, nie strzelam focha… daje mi tyle radości i uśmiechu, że wybaczam mu to…. Spokojnie czekam, przecież za dwa miesiące zamienimy się miejscami 🙂
Dziś będzie dziewczęco i wygodnie… Sukienka z falbankami, wygodne sneakersy, jeansowa kurtka Levis’a i mała torebka na pasku…
Tak mi dobrze, tak mi wygodnie…