Kiedy wojna dzieje się tuż za rogiem, kiedy przyszły czasy, których nikt się nie spodziewał, kiedy tuż obok umierają setki niewinnych ludzi, kiedy targają nami skrajne emocje każdego dnia, nie sposób nie myśleć o tym jaka przyszłość czeka nas wszystkich. Nie da się nie myśleć, nie da się od tego odciąć, nie da się normalnie funkcjonować ale…
Nigdy nie pomyślałabym, że przyjdzie taki czas, taki moment, w którym otworzę laptopa i w kolejnym nowym poście będę pisała o… wojnie. Wojnie, która dzieje się teraz, tutaj, tak blisko… Mieszkamy na Lubelszczyźnie… 100 km od nas mamy piekło. Każdego dnia targają nami skrajne emocje… każdy szuka rozwiązań, myśli o tym co dalej… Myślimy o sytuacjach, które znaliśmy tylko z książek. O sytuacjach, momentach, wydarzeniach, które jeszcze kilka tygodni temu wydawały by się abstrakcją…
Od tygodnia nasza codzienność, praktycznie w każdym domu wygląda zupełnie inaczej niż do tej pory. Siedzimy, rozmawiamy, słuchamy wiadomości, szukamy najnowszych informacji… miotają nami różne emocje, od spokoju, potrzeby normalnego funkcjonowania, poprzez chęć pomocy i działania po niepokój, panikę, płacz i bezsilność. Są w tym czasie sytuacje, które dają nadzieję, pozwalają oderwać się od tematu a zaraz po nich dzieją się takie rzeczy, które rozwalają nasze serducho i nas samych na kawałki… w sekundę.
I choć to wszystko dzieje się tuż obok a my sami naprawdę nie mamy jeszcze! na co narzekać… w żaden sposób nie możemy porównywać się z Ukrainą i tym co przeżywa, mamy PRAWO do każdej swojej emocji, do każdego działania, do każdego punktu widzenia.
Mamy prawo przeżywać tą sytuację po swojemu. Mamy prawo załamać ręce, możemy płakać, narzekać, czuć się bezsilni, sfrustrowani, zaniepokojeni, przerażeni… ALE mamy też prawo do uśmiechu, do radości, do chęci funkcjonowania „po staremu”. Mamy też prawo chronić nasze dzieci przed tym wszystkim co się dzieje, mamy prawo dawać im poczucie bezpieczeństwa. Mamy nadal prawo do doceniania chwili, tego co mamy… Mamy prawo do korzystania z każdego nowego dnia, radości z mniejszych czy większych spraw, małych czy większych sukcesów, postępów. Mamy prawo do mówienia o naszych emocjach ale mamy też prawo do bycia w tyle, bycia samemu ze sobą, wyciszenia…
OCZEKIWANIA…
Tydzień temu, kiedy mieliśmy Tłusty Czwartek a jednocześnie docierały do nas najbardziej przerażające sygnały o najgorszym scenariuszu z możliwych, zaczęły się wszelkiego rodzaju przytyki do twórców, którzy działają w sieci. Oczekiwania ludzi były absurdalne! „W taki dzień jesz pączki?”, „w takiej chwili wstawiasz zdjęcie z pączkiem”, „ja nie przełknę paczka w takiej sytuacji”, „jak można się uśmiechać w taki dzień”, „jak można realizować współpracę w taki dzień”, „jak można pokazywać nową sukienkę w takim dniu” itp. itd.
W głowie mi się to nie mieściło. Bo Ci sami ludzie poświęcali W TYM WŁAŚNIE DNIU swój czas na hejt, na pisanie przykrych słów, na przytyki… Mieli ogrom oczekiwań od innych ludzi- o emocje, o uśmiech, o zdjęcie, o poruszane w tym dniu tematy… o wszystko. Nic tak bardzo nie razi mnie jak obłuda takich ludzi. Wojna na Ukrainie nie zaczęła sie w tamten czwartek… ona trwała już wcześniej. Ona trwała kiedy Ci wszyscy OCZEKUJĄCY CZEGOŚ ludzie poświęcali czas na swoje rozrywki i przyjemności, kiedy spotykali się ze znajomymi, kiedy tańczyli, śpiewali, chodzili na spacery, bawili się z dziećmi- kiedy normalnie funkcjonowali! I ona trwać będzie dalej kiedy Ci wszyscy, kiedy MY wszyscy będziemy próbowali normalnie funkcjonować. Momentalnie wstawiłam wpis ze swoim stanowiskiem w tej sprawie, choć nas osobiście tej hejt w tym dniu nie dotknął. Mój wpis spotkał się w taką ilością udostepnień, wiadomości prywatnych i fantastycznych reakcji, że sama byłam w szoku! I dziś widzę, że to o czym wtedy pisałam miało totalne przełożenie na kolejne dni…
Ci, którzy upominali, którzy nie mogli przełknąć pączka w czwartek z przyjemnością jedli je już w piątek, Ci którzy mieli pretensje o „neutralne” zdjęcia na insta, sami już takie wstawiają… Ci, którym nie mieściła się w głowach kawa, popijają dziś kawkę z wielką przyjemnością, Ci dla których remonty i działanie w domu było wtedy nie do przyjęcia, dziś chwalą się już nowymi metamorfozami bo jak to ładnie podpisują ” muszą zająć czymś głowę”.
LUDZIE! Tutaj nie chodzi o to jak ktoś żyje, co wstawia, co pokazuje, jak postępuje. Nie zapędzajmy się w oczekiwaniach! Róbmy swoje, po swojemu. Pomagajmy jeśli chcemy, jeśli możemy, jeśli mamy taką możliwość. Pomagajmy na tyle na ile pozwala nam nasz stan, nasze emocje, nasze portfele, nasze siły.
Po pączkach przyszła pora na czepianie się ludzi, że w ogóle publikują! Ludzie oczekiwali od twórców, że odłożą swoją pracę na bok, na kiedyś… Czy naprawdę w obecnych czasach nie zdajemy sobie sprawy z tego, że działanie w sieci to dla wielu ludzi sposób na utrzymanie swojej rodziny, na płacenie rachunków, to w końcu możliwość na pomaganie również innym! Twórcy również mają swoje działalności, zusy do zapłacenia, pracowników, o których muszą zadbać. Twórcy również mają zobowiązania, z których muszą się wywiązywać. Jedne współprace można odłożyć na później, innych nie. To bardziej złożony temat.
ŻEBY DAĆ, TRZEBA MIEĆ.
Żeby ktoś mógł pomóc finansowo musi zarabiać! Żeby ktoś mógł wywołać uśmiech na czyjejś smutnej twarzy, musi sam się uśmiechać, żeby dać komuś nadzieję, sam musi wierzyć, żeby dać komuś siłę, sami musimy być silni!
To jest tak proste, tak banalne i oczywiste, że ciężko uwierzyć, że trzeba to komuś jeszcze tłumaczyć. Twórcy internetowi muszą pracować dalej. To taka sama praca jak każda inna. Nikt nie ma prawa oczekiwać od nas, że przestaniemy działać, bo nikt ( no chyba, że jesteś takim przypadkiem, to przepraszam) z tych osób nie poszedł w tym czasie i nie zaniósł wypowiedzenia ze swojej pracy na etacie. Bez względu na charakter pracy, musimy działać dalej. Nie pomożemy innym, kiedy sami będziemy tracić…
Możesz zmienić treści, możesz poruszać tematy związane z wojną na swoim profilu ale wcale nie masz takiego obowiązku. To odbiorcy wybierają tych, których chcą obserwować, to oni decydują jakie treści chcą teraz oglądać. Osobiście mam ogrom próśb aby nasze konto funkcjonowało jak do tej pory, aby publikowane treści poruszały te tematy, które były poruszane wcześniej. Mnie samą bardzo to uspokaja i cieszy. Sama szukam tej odskoczni z ramach naszych kanałów…
Mówienie komuś jak ma żyć, jak ma działać, jak postępować, co mówić, co pisać jest dla mnie najgorszym z możliwych rozwiązań. Jesteśmy dorośli, każdy z nas zdaje sobie sprawę z sytuacji jaka ma miejsce. Informacje każdego dnia spływają na nas z każdej możliwej strony, emocje targają nami do skrajności. Musimy odnaleźć się w tej sytuacji, musimy znaleźć swój balans i co najważniejsze- działać zgodnie z samym sobą.
MAŁE ŚWIATEŁKO NADZEI
Po pierwszych skrajnych emocjach, przyszedł czas na działanie. Twórcy internetowi ale przecież nie tylko oni, robią tutaj niesamowitą robotę. Ludzie zbierają miliony! dla Ukraińców, otwierają kolejne to zbiórki, angażują swoje firmy w pomoc uchodźcom, otwierają serca, portfele, drzwi swoich domów na wielką skalę! Idą, pomagają, nagłaśniają najważniejsze informacje! To jest cudowne, to dla mnie małe światełko nadziei na lepsze jutro. Daje mi poczucie bezpieczeństwa i ogromnej, ogromnej wiary w to, że nikt nie zostaje w takiej sytuacji sam. Polska i Polacy stanęli na wysokości zadania ale pamiętajmy „to nie sprint, to maraton”.
To hasło towarzyszy mi od pierwszego dnia i o tym samym pisałam w pierwszym poście na stories związanym z tą sprawą. Pomoc była potrzebna w czwartek, potrzebna jest dzisiaj, będzie potrzebna za miesiąc ale będzie na pewno niezbędna będzie również za rok. Rozłóżmy swoje siły. Nie wymagajmy, nie oczekujmy pomocy od innych. Sami róbmy to co możemy, pomagajmy na tyle na ile pozwala nam portfel, nasze zdrowie, nasz stan psychiczny.
NIE JESTEŚ GORSZA/ GORSZY BO…
„Nie pomagasz- źle, pomagasz?- za mało, nie w ten sposób, nie pokazujesz tego, pokazujesz na pokaz” itd. znowu przytyki.
Nie czuj się gorszy bo nie przygotowałaś/eś paczki, bo nie wstawiłeś zdjęcia z paczką na insta, bo nie przesłałeś kasy na zbiórkę, bo nie pojechałaś na granicę, bo dałaś za mało, bo dałeś mniej potrzebne rzeczy, bo za mało udostępniasz informacji, bo w ogóle nie pokazujesz wiadomości na profilu.. Nie czuj się gorszym człowiekiem, bo nie wstawiłeś flagi na profilowe ( tak o to również ludzie się burzą). Nie czuj się gorsza bo wyszłaś z dzieckiem na spacer i cieszysz się słońcem. Nie miej pretensji do siebie o nową zakupioną sukienkę, o zjedzonego pączka, o radość z kawy na tarasie, o uśmiech w tych trudnych czasach. Jestem pewna, że znajdą się tacy ludzie, którzy do tej pory nie zrobili jeszcze niczego aby pomóc a przyjdzie taki czas, że będziemy mogli takie osoby podziwiać i brać z nich przykład bo dadzą z siebie 100 % w odpowiednim dla nich czasie.
To nie świadczy o tym jakim jesteś człowiekiem, to nie świadczy o tym, że jesteś ignorantem, że nie rozumiesz…
Ale jeśli oceniacz, krytykujesz, zapędzasz się w oczekiwaniach… to już ma znaczenie, mówi o Tobie bardzo wiele…
Z tego więc miejsca, chciałabym napisać, że na blogu będą jak zawsze pojawiały się różnego rodzaju treści- te lżejsze, przyjemne, inspirujące jak i te, które będą mówiły o obecnej sytuacji. Czasem miejsce na instagramie pod zdjęciem to za mało by wyrazić to o czym chciałoby się powiedzieć szerzej.
Fb i Instagram będą kontami, na których będą pojawiały się takie treści jak do tej pory. Na Stories udostępniam natomiast bardzo ważne, sprawdzone informacje np. o zbiorkach, wydarzeniach związanych z obecną sytuacją ale właśnie bardziej lokalnie. Chciałabym skupić się na Lubelszczyźnie, na tym jak tu możemy podziałać lokalnie. Myślę, że to rozwiązanie pozwoli mi dotrzeć do konkretnych ludzi. Jeśli chodzi zaś o same wydarzenia, sytuacje- tego nie pokazuje, nie udostępniam ponieważ uważam, że od tego mamy sprawdzone, konkretne konta- ja np. w tym temacie śledzę wyłącznie konto Łukasza- https://www.instagram.com/lukaszbok_kiks/