Kiedy LUTY staje się drugim wrześniem... o pasji, blogu, macierzyńskim, pracy i marzeniach. Kiedy LUTY staje się drugim wrześniem... o pasji, blogu, macierzyńskim, pracy i marzeniach.

03/02/2021

Ewa

Kiedy LUTY staje się drugim wrześniem… o pasji, blogu, macierzyńskim, pracy i marzeniach.

Kiedy LUTY staje się drugim wrześniem… o pasji, blogu, macierzyńskim, pracy i marzeniach.

Wrzesień… Punkt zwrotny w naszym życiu. Mnóstwo planów, postanowień, nowa energia, wyznaczone cele i pełna gotowość do działania. W końcu to właśnie we wrześniu Twoja trzecia, najmłodsza córa wylatuje z domu i rusza nową ścieżką, zwaną przedszkolem. Trzy ciąże… macierzyński, wychowawczy… jak to wszystko szybko minęło…

8 lat byłaś w domu u boku swoich dzieci. Każdego dnia miałaś określony rytm dnia… na 8 lat zapadłaś w zawodowy sen… Wszystko kręciło się wokół domu i dzieci. Byłaś dla nich zawsze, każdego dnia, na wyciągnięcie ręki, na każde zawołanie… a teraz?

Każda z dziewczynek zakłada swój plecak na plecy i dumą i wielkim uśmiechem na twarzy mówi do Ciebie krótkie „PA!”! Całą drogę wracasz do domu śmiejąc się sama do siebie! W końcu, nareszcie! Robisz powolne kroki żeby ewidentnie przedłużyć tą drogę powrotną do granic jej możliwości… Choć kochasz swoje dzieci nad życie, choć zrobiłabyś dla nich wszystko i gdyby trzeba było, zostałabyś z nimi kolejne 8 lat to czujesz, że nadeszła chwila, w której odzyskujesz kawałek siebie! Budzisz się na nowo, na nowo budzą się Twoje marzenia i w jednej chwili przypominasz sobie, o czym zawsze marzyłaś!

Wracasz do pustego domu i w pierwszej chwili szokuje się dziwna cisza.  Nikt nie wita Cię z szampanem, nikt nie dziękuje Ci za te wszystkie lata, za poświęcenie i włożony w to wszystko trud. Nikt nie wręcza Ci medalu, nie wpisuje w Twoje CV „najlepsza matka EVER”.  Nie mija „chwila” i słyszysz „i jak? to teraz gdzie do pracy? szukasz już czegoś? masz coś na oku? składałaś gdzieś cv?” Ludzie tego wymagają! Bo jak to? Dzieci w przedszkolu, szkole a ty? W domu? Bezrobotna?

„BLOG to nie praca”- takie stwierdzenie słyszała, słyszy lub usłyszy każda osoba działająca w sieci. Ta mająca bloga, działająca na Instagramie czy Youtube. Takie zajęcie zazwyczaj jest traktowane jako coś dodatkowego, takie trochę „widzimisię”.  Jeśli wejdziecie na blogi dużych a nawet największych twórców internetowych znajdziecie na ich blogach właśnie takie posty, w których opisują swoją historię i to jak bardzo nikt nie wierzył w ich działania i jak mocno każdy odradzał im taką drogę „kariery zawodowej” a są wśród nich też i tacy, którzy rezygnowali ze stałej, dobrze płatnej posady dla swojego miejsca w sieci.

Większość, która tak twierdzi nie wie, że za słowem BLOG, INSTAGRAM, FACEBOOK itd. stoi coś więcej niż same zdjęcia kawki, wpisy czy nawet kampanie sponsorowane, które w tych miejscach widzicie. Takie miejsce jest tylko punktem wyjścia, od którego tak naprawdę można zacząć! Pokazujesz piękne zdjęcia na instagamie? Ktoś może zatrudnić Cię do zrobienia sesji. Nagrywasz super ciekawe video? Ktoś może zlecić ci zrobienie video z wyjazdu, kampanii czy wydarzenia. Ogarniasz super dobrze swoje kanały social media? Jakaś firma może ci płacić miesięczne wynagrodzenie za poprowadzenie swoich… To tylko pojedyncze przykłady, które mają uświadomić Wam, że za słowem BLOG może stać cała masa różnego rodzaju działań, które istnieją ponieważ ktoś, kiedyś zdecydował się założyć bloga i od niego zacząć.

Takie ignorujące czy nawet wyśmiewające podejście zazwyczaj ma starsze pokolenie, które nie ma świadomości jak wielki potencjał tkwi w tych miejscach i narzędziach w dzisiejszych czasach, dla których praca od- do, najlepiej w budżetówce to jedyna słuszna droga ALBO ludzie, którzy są zupełnie sfrustrowani swoją „normalną” pracą, która jest dla nich tylko przykrym obowiązkiem, musem, który jednak pozwala opłacić im rachunki. Cała reszta, mam nadzieję, że już dobrze zdaje sobie z tego sprawę, że wszelkie blogi, facebooki, tiktoki i instagramy to szansa, PRZYSZŁOŚĆ i wielki potencjał, z którego nasze pokolenie ma możliwość skorzystać!

Warto też mieć na uwadze, że blogowanie nie jest lepsze od pracy na etacie. Ale nie jest też gorsze. To po prostu inny pomysł na życie, na działalność, na zarobek… To zupełnie inne od siebie formy zaspokajania swoich potrzeb dla różnych osobowości, o różnych marzeniach, celach, możliwościach i priorytetach.

Mam to szczęście, że w czasie pierwszej ciąży natrafiłam na pierwsze blogi jakie w ogóle w Polsce istniały. Było ich wtedy tak niewiele… Wtedy nikt nie myślał o pieniądzach. Raczej wtedy nie było jeszcze współprac z markami a duże kampanie z blogerami- nie istniały! Były to czasy, w których otwierające się blogi były raczej wyśmiewane niż traktowane poważnie. Nikt nie widział w nich jeszcze potencjału i większość firm czy marek zwyczajnie nie zaryzykowałaby wtedy wejściem w płatne działania reklamowe.

Czytając, oglądając i przeglądając każdego dnia te blogi sama zamarzyłam o takim miejscu w sieci. Z czasem powstawało ich co raz więcej… Te pierwsze stawały się mocno popularne. Pomimo ciąży marzyłam o miejscu, w którym oderwę się trochę od rzeczywistości. Będę miała coś, czemu będę mogła poświęcać czas… taka wiecie… tylko moja przestrzeń. Nikt wtedy nie wiedział, że mam coś takiego! Łukaszowi powiedziałam o tym miejscu kilka miesięcy po fakcie. Trochę się tego wstydziłam a jednocześnie totalnie się w tym odnajdywałam- mogłam tam pisać o czym tylko chciałam, uwielbiam to robić.. robiłam zdjęcia, obrabiałam je, bawiłam się ukochaną przeze mnie fotografią. Z każdym miesiącem czułam to swoje miejsce co raz bardziej. Nie miałam z tego nic, po prostu satysfakcję i poczucie robienia czegoś tylko dla siebie a to znaczyło już dla mnie bardzo dużo.

Od zawsze byłam inna niż większość, śmieję się, że taka trochę „czarna owca” ze mnie. Nie marzyłam o pracy na etacie, wierzyłam w swoje oderwane od rzeczywistości marzenia i w pracę, która powstaje z pasji! Dalej w to mocno wierzę i nadal idę tym tropem.

Otworzyłam bloga o byle jakiej nazwie na darmowej platformie i każdego dnia poświęcałam temu miejscu swój czas. Były lata, że z małym dzieckiem u boku jeździłam na codzienne zdjęcia a wpisy pisałam po nocach, dzień za dniem. Z każdym miesiącem blog się rozwijał, czytało go co raz więcej osób. Po drodze zmienialiśmy nazwy bloga, dodawaliśmy różne kategorie, o których pisaliśmy … Łukasz angażował się we wszystkie te działania. Był jedyną osobą, która wiedziała na początku o tym miejscu i TOTALNIE je wspierała! Nie raz to on motywował mnie do kolejnych działań a kiedy „rzucałam to wszystko” przypominał mi jak wiele radości i satysfakcji daje mi to wszystko. Przez lata robiliśmy to po prostu dla frajdy, spełniania się i rozwijania swoich ulubionych umiejętności.

Blog zdobywał pierwsze współprace barterowe. Wtedy to było coś! Barter zazwyczaj nie przekraczał wartości większej niż kilkadziesiąt złotych!!! a ja traktowałam to jakbym wygrywała za każdym razem w totka. Chyba każdy bloger to przechodził, Ci ” duzi” również. Z czasem pojawiały się co raz większe współprace. A potem przyszła pora na pierwszą, płatną współpracę i to było impulsem do jeszcze większego zaangażowania. Wtedy zrozumiałam, że to może być właśnie ta droga, która doprowadzi mnie do wymarzonej pracy z pasji, którą sobie kiedyś obiecałam w głowie. To wszystko działo się oczywiście na przestrzeni wielu lat! Z perspektywy czasu jak pomyślę sobie jak wiele robiliśmy dla tego miejsca kiedy byłam w pierwszej, potem drugiej i trzeciej ciąży… my nie wiedzieliśmy co to jest wolny czas, wolny wieczór, weekend… każdą wolną minutę inwestowaliśmy w to miejsce!

Każdego dnia wkładaliśmy w to miejsce ogrom czasu, pracy i zaangażowania. Potem i pieniędzy. Własna strona internetowa, domena, hosting, sprzęt fotograficzny, pieniądze na reklamę, wyjazdy, dodatki itd. W każdym miesiącu poświęcaliśmy czas na rozwój ale i naukę- różne książki, szkolenia, wykłady, potem wyjazdy i spotkania organizowane dla blogerów. Stale zdobywaliśmy nową wiedzę, szukaliśmy, zagłębialiśmy się w to. Moim pierwszym, wykupionym szkoleniem było szkolenie u Tomka Tomczyka.

Kiedy usłyszałam o tym szkoleniu, poleciałam do rodziców, trzy piętra wyżej i ledwo dysząc poprosiłam mamę o pożyczkę na to szkolenie 🙂  Zupełnie nie rozumiała kto to Tomek, jakie szkolenie, jaki blog, po co mi to- ale DAŁA 🙂 Już wcześniej miałam książki Tomka, które jak nic innego i jak nikt inny motywowały nas do pracy nad naszym miejscem w sieci i uświadomiły, że na swojej pasji można również zarabiać pieniądze, można z tego żyć. Po nocach przerabiałam te lekcje i robiłam z nich notatki. Do tej pory jesteśmy na każdym jego wykładnie i jak nikt inny potrafi dać nam przysłowiowego „kopniaka” ! Jeśli zaczynacie pisać swoje blogi, jeśli chcecie, zamierzacie i planujecie działać w sieci, zacznijcie od jego książek i szkoleń- mówię Ci, to jedna z najlepszych inwestycji w siebie. 

Dziś nasz blog ma na koncie cudowną, zaangażowaną społeczność, niesamowite kampanie, wspaniałe realizacje z popularnymi markami, mnóstwo przeżyć i emocji, których nigdy nie zaznalibyśmy gdybyśmy kiedyś się poddali. Dziś mam poczucie, że przez te wszystkie lata kiedy „siedziałam w domu” nauczyłam się więcej niż kiedykolwiek, rozwinęłam swoje pasje, zainteresowania i umiejętności. Dziś mam poczucie 100% wykorzystania tego czasu i wyciągnięcia z niego tego, co najlepsze. I dziś, kiedy wszystkie nasze dzieci w ciągu dnia są już poza domem ja mam co robić! Ja mam czym się zająć, wiem co chcę osiągnąć, wiem też jakie są moje mocne strony, umiem wykorzystać zdobytą przez ten czas wiedzę. Dziś, wiem w jakim kierunku chcę iść, co chcę robić, co i w jaki sposób tworzyć dlatego z tego miejsca, chcę Ci powiedzieć, abyś na każdym etapie swojego życia pamiętała o sobie. Nawet jak jesteś w ciąży, na macierzyńskim, wychowawczym, w czasie kiedy nie masz pracy czy jej poszukujesz. Rozwijaj się, czytaj, ucz, pogłębiaj wiedzę, doskonal się w tym co umiesz robić, co lubisz robić a kiedyś to zaprocentuje!

Dziś ten malutki blog, założony tyle lat temu, stworzony z marzeń, pasji i naszego zaangażowania staje się miejscem, które chcemy rozwijać, nie z doskoku, nie po nocach, choć też na pewno. Dziś, czujemy, że to dopiero początek!

Kiedy luty staje się drugim wrześniem…

i kiedy ułożyliśmy to sobie w głowie, kiedy wyznaczyliśmy cele… przyszła pandemia i nauczanie zdalne. Ta trójka dzieci, z tymi plecakami, żegnająca się szybkim „PA”, wróciła z powrotem do domu i z naszych planów zrobiła totalną miazgę. Ale i z tym daliśmy sobie radę!

Skoro przez tyle lat pracowaliśmy u ich boku łącząc to wszystko ze sobą i poszło tak dobrze, jak będzie teraz? Teraz kiedy luty staje się tym długo wyczekiwanym wrześniem… kiedy dziewczynki wróciły do szkół i przedszkoli, kiedy w końcu mamy na to CZAS, kiedy wraz z Łukaszem tworzymy nasze domowe biuro i kiedy głośno ale już z wielką dumą, nie wstydem i nieśmiałością mówię, BLOG TO PRACA!

Praca, która ma ogrom zalet, która daje możliwości i różnego rodzaje szanse, która otwiera nam różne drzwi do różnego rodzaju działań ale również praca wymagająca poświęcenia, zaangażowania, czasu, wkładu finansowego, stałego i ciągłego uczenia się i pogłębiania swojej wiedzy, determinacji, praca mało przewidywalna bo jeden miesiąc może być super a drugi już niekonieczne…  praca, która wymaga ciągłej OBECNOŚCI i systematyczności, bo jak na chwilę znikniesz to Twoje zasięgi i statystyki zniknął razem z Tobą a wtedy wygląda to już dużo gorzej, w końcu praca, którą bardzo ciężko objąć jakimiś ramami czasowymi… bo musisz być rano, dobrze jak jesteś w południe a wieczorem to już nawet powinieneś… W końcu to praca, w której musisz zbudować swój wizerunek, wizerunek marki, musisz przekonać do niej innych, zarazić ich swoją energią, stworzyć społeczność, która ci zaufa, uwierzy, będzie Cię wspierać i Ci dopingować. Bo cały ten BLOG, Instagram, Facebook to nie TY, tylko ty ze wszystkimi swoimi czytelnikami i odbiorcami, którzy wspólnie tworzą z Tobą to miejsce.

Stoję więc w punkcie, w którym jestem pomiędzy „coś powinnam”, „wypadałoby” a tym „co chcę, o czym marzę, na co tyle czasu pracowałam”. Chcę spróbować swoim sił i zająć się tym, co do tej pory robiłam gdzieś na boku, dodatkowo, kosztem swojego wolnego czasu czy nieprzespanych nocy, właśnie w ciągu dnia, jak w „normalnej ” pracy… działać w tym kierunku każdego dnia, realizować w końcu wszystkie swoje pomysły, na które wtedy nie było czasu czy możliwości… teraz, kiedy mogę wykorzystać ten czas w inny sposób, kiedy mogę poświęcić się temu w 100%, chcę się utwierdzić czy to dla mnie odpowiednia droga…

Teraz, kiedy LUTY STAJE SIĘ DRUGIM, DŁUGO WYCZEKIWANYM WRZEŚNIEM… chcę spróbować! w końcu na 100%, w końcu po swojemu.

Mam nadzieję, że będziecie śledzić nasze postępy każdego dnia! Że będziecie mocno im kibicować i trzymać za nas kciuki bo to Wy jesteście przecież wielką częścią tego pomysłu. To dla Ciebie chcielibyśmy tworzyć nowe treści regularnie, to Tobie chcielibyśmy pokazywać nowe inspiracje, metamorfozy, nowe pomysły na DIY… To tutaj chcemy pokazywać jak wygląda taka praca od zaplecza. Mamy bowiem wobec Was bardzo poważne plany! I każdy kto dołoży tutaj swoją cegiełkę, a będzie nią każde wsparcie obecnością, każdy komentarz, polubienie, udostępnienie czy serducho na Insta, na pewno nie raz skorzysta z tego co zaproponujemy Wam w nadchodzącym czasie.

Idzie NOWE, czuję to całą sobą!

Zobacz również

O nas

Witaj na najpopularniejszym blogu rodzinnym na Lubelszczyźnie.
Nasz blog to lifestylowy blog rodziny wielodzietnej, która pewnego dnia postanowiła spełnić swoje marzenia a to miejsce ma być początkiem tej niesamowitej historii...
Witaj na blogu Ewy, Łukasza, Kingi, Weroniki i Dominiki - rodziny, która dzięki temu miejscu odkryła wspólne pasje i zainteresowania.