NOWA GRUPA, NOWE PANIE, NOWE ZNAJOMOŚCI- NASZE WRAŻENIA PO PIERWSZYCH DNIACH W PRZEDSZKOLU NOWA GRUPA, NOWE PANIE, NOWE ZNAJOMOŚCI- NASZE WRAŻENIA PO PIERWSZYCH DNIACH W PRZEDSZKOLU

06/09/2016

Ewa

NOWA GRUPA, NOWE PANIE, NOWE ZNAJOMOŚCI- NASZE WRAŻENIA PO PIERWSZYCH DNIACH W PRZEDSZKOLU

NOWA GRUPA, NOWE PANIE, NOWE ZNAJOMOŚCI- NASZE WRAŻENIA PO PIERWSZYCH DNIACH W PRZEDSZKOLU

Uf, przebrnęliśmy przez pierwsze, chyba zazwyczaj najtrudniejsze dni w przedszkolu. Jakie są więc pierwsze nasze wrażenia? Czy przeniesienie Kingi do nowej grupy nie było pomyłką? Czy dała radę? Jak to przeżyła? Poniżej przeczytacie odpowiedzi na te wszystkie pytania.

 

Pierwszy dzień. Koniec wakacji. Wstajemy o wyznaczonej porze, ubieramy się, robimy kucyki, pakujemy ciapki i ruszamy… Mówi się, że do przedszkola szczególnie kiedy dziecko idzie do niego pierwszy raz najlepiej kiedy odprowadza jeden rodzić. Mówiono nam nawet, że lepiej żeby był to tata bo z mamą to zawsze jakoś tak gorzej… Tu moim zdaniem nie ma reguły.  Z racji tego, że lubimy robić czasem coś po swojemu postanowiliśmy, że odprowadzimy Kingę cała rodziną. Co prawda Kinga zaczyna swoją przygodę z przedszkolem już po raz drugi ale… dwa miesiące przerwy wakacyjnej, nowa grupa… chcieliśmy dobrze do tego podejść.

Nie jestem panikarą. Nie przeżywałam całymi dniami tej sytuacji, nie żegnam się z dzieckiem 15 minut przy drzwiach od sali, nie zaglądam przez okno żeby sprawdzić czy już usiadła, czy płacze, czy już się do kogoś odezwała i nie siedzę w domu myśląc o tym, żeby może wrócić po nią i zabrać ją do domu.  Moim zdaniem to nic nie zmieni. A znam takie przypadki, co rodzice przeżywają, płaczą, stresują się, wracają albo zupełnie rezygnują po pierwszym czy drugim dni przedszkola. Nie krytykuję, każdy ma na to swój sposób, każdy przeżywa takie sytuacje po swojemu. Tata pod salą, którego synek nie chciał wejść do sali miał ciężki orzech do zgryzienia. Stał pod salą dość długo ale moim zdaniem niepotrzebnie. Synek był już w dobrych rękach a jego stanie i stresowanie się nie polepszyło przecież tej sytuacji… choć widok był słodki 🙂 Tego taty, nie synka, rzecz jasna.

Nie oznacza to, że nie przezywam, że się nie stresuję albo, że nie jest mi przykro jak widzę jej nietęgą minę. Robimy to dla jej dobra, dla jej rozwoju. Już po pierwszym roku wiedziałam, że była to fantastyczna decyzja. Tym razem chciałam czegoś więcej. Grupa Montessori to dla mnie coś fantastycznego. Znam tą metodę, zapoznawałam się z nią i obserwowałam ten sposób na praktykach, które odbywałam podczas studiów i naprawdę jestem jej zwolennikiem. Postanowiliśmy więc w tym roku zaryzykować i przepisać Kingę z Maluszków do grupy Montessori.

Po pierwszym dniu Kinga wyszła zachwycona! Salą, paniami, dziećmi, organizacją, zabawą, nauką… Mimo, że do sali wchodziła wolnym i niepewnym krokiem wiedziałam, że sobie poradzi. A kiedy na zebraniu usłyszałam pochwały i stwierdzenie, że ona to chyba wszędzie da sobie radę, byłam znowu dumna.

Na pewno będą gorsze dni, gorsze momenty, poranki, w których usłyszę, że do przedszkola to ona nie chciałaby iść…  ale zawsze staram się patrzeć na pozytywy i to na nich się skupiam.

Na pewno jest mi łatwiej tak mówić i tak to przeżywać z racji tego, że Kinga nie zapiera się rękami i nogami przed wejściem. Nie płacze godzinami w przedszkolu i nie przeżywa tego w domu. Z drugiej strony myślę sobie, że w takim razie możemy być z siebie dumni. Bo jak wszyscy rodzice przechodziliśmy przez proces oswajania dziecka z tą myślą i z tym wydarzeniem. I chyba udało nam się zrobić to bezboleśnie 🙂 A, że lubię doceniać siebie, nas czy swoje dzieci i tym razem uśmiecham się na myśl o tym małym sukcesie.

Po pierwszym zebraniu i pierwszych dniach jestem pełna nadziei. Panie są przecudowne. Mam wrażenie, że są to takie kobiety, z którymi można o wszystkim pogadać. Takie, które są po prostu do tego stworzone. Sala, wszelkie pomoce dla dzieci robią na nas ogromne wrażenie. Plan na cały rok zapowiada się bardzo interesująco a Kinga idzie do przedszkola chętnie i bez marudzenia. Po każdym powrocie sama chętnie opowiada jak było i zawsze powtarza „Mamusiu dziś znowu byłam dzielna i dałam radę” Będzie dobrze, musi być 🙂

A u was jak wygląda sytuacja?

DSC_0948-001

DSC_0952-001

DSC_0090-001

DSC_0936-001

DSC_0112-001

DSC_0859

DSC_0874-001

DSC_0881-001

DSC_0066-001

DSC_1054

Buty- Adidas- Deichmann

więcej o tym modelu przeczytacie na Trendblogu Deichmann- TUTAJ

Bluzka- Smyk

Spódniczka- Reserved

Zobacz również

O nas

Witaj na najpopularniejszym blogu rodzinnym na Lubelszczyźnie.
Nasz blog to lifestylowy blog rodziny wielodzietnej, która pewnego dnia postanowiła spełnić swoje marzenia a to miejsce ma być początkiem tej niesamowitej historii...
Witaj na blogu Ewy, Łukasza, Kingi, Weroniki i Dominiki - rodziny, która dzięki temu miejscu odkryła wspólne pasje i zainteresowania.