Dziś kilka słów o nosidle ergonomicznym Toodler Billow od polskiego producenta Tula. Nasza przygoda z nosidłem trwa stosunkowo krótko natomiast już po pierwszej ciąży wiedziałam, że kiedy pojawi się drugie dziecko nosidło znajdzie się na wyprawkowej liście must have. Do tej pory nie wiem dlaczego nie kupiliśmy wtedy tak pomocnej przy małym dziecku rzeczy. Sporo wtedy jeździliśmy, wszędzie trzeba było zabierać wózek.Ale czas leciał, odkładaliśmy wyprawę po nosidło na „potem”, które nie nadeszło. Już wtedy cieszyłam się więc na samą myśl, że przy drugim brzdącu będzie nam o wiele łatwiej czy zwyczajnie prościej w wielu codziennych sytuacjach.
Tak też się stało. Nasze nosidło nabyliśmy jeszcze wtedy kiedy Weronika była w brzuchu. Nie to, że miałoby dla nas zabraknąć ale wiecie… przezorny zawsze ubezpieczony haha 🙂 Szukaliśmy dobrego, mocnego, znanego ze swoich zalet nosidła, które przy tym wszystkim będzie bardzo uniwersalne jeśli chodzi o kolor czy wzór. Z racji mojego uwielbienia do kolorów, które nazywam „bazą” postawiliśmy na ulubione, klasyczne połączenie czerni i bieli. Nosidło Tula to miłość od pierwszego… noszenia. Wspaniały gadżet, mega przydatna rzecz, która znacznie ułatwi szybkie wyjście do sklepu, latanie po galeriach czy wyjście po drugie dziecko do przedszkola. My jesteśmy zachwyceni. Noszenie to sama przyjemność, zupełnie nie czuje się faktycznego ciężaru dziecka, plecy nawet po dłuższym noszeniu nie bolą. Dziecko czuje się bezpieczne a przy lekkim kołysaniu bardzo często ucina sobie drzemkę. Ani razu nie mieliśmy do tej pory sytuacji, żeby mała kręciła się chcąc wydostać się z nosidła, zawsze uśmiechnięta i spokojna, bacznie obserwuje świat z tej perspektywy.
Teraz kilka podstaw.
Na chwilę obecną nie znajduję żadnych wad nosidła. Jest mocne, daje swobodę ruchów, świetnie podtrzymuje malucha a i sama Weronika bardzo dobrze czuje się w takim otoczeniu. Nie mogę nic innego napisać jak tylko polecić je wam i z góry zapewnić , że będziecie zadowoleni z tego wyboru.
Ps. Tak, tak… na pierwszym spacerze była wojna kto będzie nosił Werkę 🙂
Nosidło – kodomo