Kiedy ja dowiedziałam się o swojej chorobie oczu, momentalnie w mojej głowie pojawiły się obawy i lęki związane z nową rzeczywistością. Od razu znalazłam milion sytuacji, w których okulary będą mi przeszkadzać, sytuacji, w których będą wielkim ograniczeniem, a przy tym wszystkim od razu w mojej głowie pojawiła się myśl, że już zawsze będę ta gorsza, ta brzydsza. Wszystko to wynikało wtedy z tego, że od dawna okularnicy byli tymi, z których można było się pośmiać. Na szczęście wszystko okazało się już dawno nieistniejącym stereotypem, bo o ile w czasach moich rodziców ta zasada miała jeszcze odnalezienie w rzeczywistości, o tyle w moich czasach szkolnych zupełnie nie miało to poparcia. Okulary były już tak naturalnym zjawiskiem, że nikt do tego nie przywiązywał wagi. Dziś okulary potrafią być fantastycznym dodatkiem, oryginalnym akcentem, wyróżniającym i podkreślającym elementem osobowości danej osoby lub zwyczajnie dobrze podkręcającym urodę gadżetem.
No dobrze, ale to bardziej dotyczy nas – dorosłych. No bo słuchajcie, na ulicach widzi się dużo mniej dzieciaków w okularach. Są, oczywiście, ale wydają się być rzadkością. Może się na to nie zwraca tak bardzo na co dzień uwagi a może… no właśnie… a może wynika to po prostu z tego, że tak małe dzieci są zwyczajnie bardzo rzadko badane? Rodzice bardzo często bagatelizują tę kwestię. Mało tego, my chyba do tej grupy też należeliśmy… Ani w domu, ani na dworze, ani podczas przeróżnych aktywności naszych dziewczyn nie zauważyliśmy nic niepokojącego. Nie mieliśmy sytuacji, by kiedykolwiek narzekałyby na widzenie, ostrość. Nie tarły oczek, pięknie rysują, bardzo starannie robią szlaczki, wzory… nigdy żadna nie miała czerwonych oczu, nie narzekała na żaden ból w ich okolicy. Czyli nie miały żadnych oznak, które mogłyby świadczyć o tym, że coś jest nie tak.
Kiedy pewnego dnia dostaliśmy propozycję współpracy z firmą HOYA, podczas której mieliśmy wykonać profilaktyczne badanie wzroku obu dziewczynek, sami nie wiedzieliśmy, czy ma to sens. Wprost pisaliśmy o tym, że dziewczynki nie mają żadnej wady wzroku. Z drugiej strony… wielkimi krokami zbliża się przedszkole Weroniki i zerówka Kingi. Zgodnie stwierdziliśmy więc, że to idealny moment i pretekst na to, żeby faktycznie sprawdzić, a może raczej chodziło nam o to, aby potwierdzić nasze przekonania o tym, że zarówno Kinga, jak i Weronika nie mają żadnych problemów z widzeniem.
NASZA PIERWSZA WIZYTA W SALONIE OPTYCZNYM
Dzień wizyty w salonie optycznym Polak OPTYK był dla nas momentem wielkiej wagi. Momentem przełomowym, niespodziewanym, zaskakującym. Przeżyliśmy totalne zderzenie ze ścianą. Dlaczego? Posłuchajcie.
Przede wszystkim zostaliśmy poinformowani wcześniej, że badanie jednego dziecka może zająć około dwóch godzin. Biorąc pod uwagę, że u nas badanie miały mieć wykonane obie dziewczynki, trzeba było nastawić się na 4 godziny badań…. Z Dominiką byłoby to niewykonalne. Chcieliśmy się skupić, poświęcić każdej czas, uwagę i dobrze obserwować wszystko to, co działo się tam podczas naszej wizyty właśnie po to, aby dziś dokładnie przedstawić wam całą historię związaną z naszą wizytą w salonie. W ostatniej chwili załatwiliśmy do opieki ciocię Marcię, która uratowała całą akcję.
Muszę przyznać, że mieliśmy całe mnóstwo obaw, jak to wszystko wyjdzie w praktyce. Dzieci szybko się nudzą, często wygłupiają, nierzadko też boją takiego spotkania. Do tego te wszystkie maszyny, obca Pani i mnóstwo zadań do wykonania. O ile Kinga jest cierpliwa i bardzo wyrozumiała, o tyle Weronika to wulkan energii – nie wiedzieliśmy, jak zareaguje na taką wizytę. Poza tym sami byliśmy ciekawi, co będzie się tam działo – 2 godziny na jedno dziecko to sporo.
Pierwsza na badanie poszła Kinga. I tu nie mam pewności, czy dobrze zrobiliśmy, bo młodsza córka, Weronika po pierwsze musiała siedzieć i czekać te 2 godziny z nami, a potem musiała być w pełni gotowa do swojej, dwugodzinnej przygody. Mimo to obie dały radę i to jeszcze jak!
Muszę przyznać, że myślałam, że każda z nich będzie miała przeprowadzone badanie wzroku innymi metodami. Pamiętajmy, że Kinga zaraz będzie miała 6 lat, Weronika 3. Kinga potrafi świetnie się wypowiadać, opisywać rzeczy, sytuacje, w pełni rozumie, co się do niej mówi i świetnie potrafi współpracować. Weronika mówi dość słabo jak na 3 latkę. Wszystko rozumie, natomiast bardzo często mówi jeszcze po swojemu, nazywa inaczej rzeczy, nierzadko brakuje jej jakiegoś słowa. Dla kogoś, kto nie przebywa z nią często, zadanie mogłoby się wydawać ciężkie. Mimo to obie dziewczyny miały te same zadania, a Weronika zaskoczyła nas pozytywnie do granic możliwości. W zadaniach, w których zupełnie nie dawałam jej szans, ona odnajdywała się rewelacyjnie. Pięknie nawiązała kontakt z Panią Luizą, fantastycznie się skupiała, a z racji tego, że całą wizytę Kingi obserwowała bacznym okiem sama, była ciekawa „jak to jest”.
Przede wszystkim zaczęliśmy od obszernego i w moim mniemaniu dość szczegółowego wywiadu na temat ciąży, porodu, przebytych chorób, problemów…. Byłam zaskoczona, że tyle rzeczy, tyle zdarzeń, faktów może mieć wpływ na wzrok dziecka. Potem samo badanie obejmowało rozpoznawanie kształtów, liter, przedmiotów. Metod na to było całe mnóstwo! Znowu byłam bardzo zaskoczona tym, ile przeróżnych opcji sprawdzania wzroku odkryliśmy tu w salonie. Oboje mieliśmy poczucie, że wszystko odbywa się bardzo profesjonalnie. Mało tego, osoba przeprowadzające takie badanie, bez dwóch zdań musi posiadać umiejętności związane z komunikacją z dzieckiem. Liczy się tu każde słowo, każda prośba, każdy aspekt, który pomoże badającemu, ale i uspokoi i da poczucie bezpieczeństwa, zaufania i chęci współpracy badanemu. Z dziećmi nie jest tak łatwo 🙂 Na ich sympatię trzeba sobie zasłużyć. I tu wielkie podziękowania i brawa dla Pani Luizy, która miała wspaniałe, ciepłe, ale przy tym bardzo profesjonalne podejście do swojego małego pacjenta 🙂 Oprócz wyżej wymienionych badań odbyło się również badanie komputerowe.
Kiedy po szczegółowym przebadaniu Kingi okazało się, że będzie ona zmuszona nosić okularki na stałe, wbiło mnie w fotel. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, nie braliśmy pod uwagę, nie podejrzewaliśmy takiego obrotu sprawy… Przez moment nie mogłam się skupić. Matko, 6 lat i okulary! Wada, astygmatyzm… nie mogłam pozbierać myśli. Ale jak to pani Luiza powiedziała… jacy rodzice, takie dziecko 🙂 No tak… nasze wady są dość spore, do tego sama posiadam astygmatyzm w jednym oku.
Kiedy nie mogłam pozbierać myśli, przyszedł czas na badanie Weroniki.
Wszystko przebiegło dokładnie tak samo. Tak jak pisałam, Weronika wspaniale współpracowała, słuchała, mówiła, momentami nazywała zwierzątka czy przedmioty po swojemu, ale w zupełności starczyło to na potrzeby samego badania. Była niesamowicie dzielna, chociaż pod koniec badania tak jak wam już wspominałam, zaczęła się troszkę nudzić, momentami zbywała nas złymi odpowiedziami, co było już zresztą zauważalne, ale zaraz wracała na dobry tor i pełnej gotowości do wykonywania dalszych poleceń. Po zakończonym badaniu pani Luiza oświadczyła, że w przypadku Weroniki również mamy słabsze widzenie w prawym oczku i również zauważalny, choć znacznie mniejszy niż w przypadku Kingi, astygmatyzm. Ponownie wbiło mnie w fotel. Weronika będzie miała dopiero 3 lata! Byłam w szoku. Z drugiej strony zdawałam sobie sprawę z tego, że najważniejsze w tym wszystkim są one i ich oczka. Poza tym ciągle nie mogłam odwrócić myśli od tego, że cała sytuacja, sama wizyta, wykrycie tych wad to istny przypadek, za który wtedy mogłam tylko dziękować. Znaleźliśmy się więc w idealnym miejscu o idealnej porze…
Z tego miejsca kieruję do was, rodziców prośbę. Nawet jeśli nie widzicie oznak, jeśli nic nie wskazuje na to, że wasze dzieci mogą mieć jakiekolwiek problemy z widzeniem – sprawdzajcie to. Jesteśmy realnym przykładem na to, że WARTO!
Muszę przyznać, że nie zastanawiałam się jakoś specjalnie nad tym. Nie widziałam żadnych niepokojących oznak, dlatego żyliśmy w przekonaniu, że takie badanie należałoby wykonać dziecku przed pójściem do szkoły. Wcześniej wydawało mi się, że uwagę do tego mogą przywiązywać bardziej pediatrzy. Okazuje się, że badanie wzroku powinno mieć przeprowadzone każde dziecko przed ukończeniem 3 roku życia. Szkolne dzieciaki, które nie miały wykrytej wady, powinno badać się co dwa lata. Dzieci, u których takie badanie wykazało nieprawidłowości, powinny być badane znacznie częściej! Do tej pory nie mogę uwierzyć, że my rodzice, okularnicy mieliśmy tak znikomą wiedzę na ten temat. Do tej pory dziękuję marce za propozycję współpracy, bo gdyby nie ta, zapewne poczekalibyśmy z takim badaniem jeszcze dłuższy czas.
Jeśli chodzi o same oznaki gorszego widzenia, to tak jak wam już pisałam – czerwone oczka, pocieranie oczu, zbliżanie się do telewizora, bliskie czytanie książek, bóle głowy, problemy z czytaniem, pisaniem czy rysowaniem np. wychodzenie za linię, brak pisania w jednej linii, pisanie odwróconych liter no i bardzo częste spotykane mrużenie oczu. My podczas wywiadu opowiedzieliśmy o częstych bólach głowy u Kingi. Po wynikach badań bardzo prawdopodobne jest, że te bóle były m.in przyczyną wytężania wzroku.
Ale tak jak wam pisałam, nie zawsze te oznaki będą widoczne, a mimo wszystko problem może już istnieć. Tym bardziej namawiam was do przebadania swojego malucha, który też nie zawsze jest w stanie opowiedzieć nam o bólu czy gorszym widzeniu.
Po zakończonych badaniach dziewczynki zostały poinformowane o tym, że obie będą nosiły od teraz okularki. Przyszedł więc czas na wybór odpowiednich soczewek i oprawek. Jeśli chodzi o same oprawki, bardzo chcieliśmy, żeby dziewczynki miały w tym duży udział. Zależało nam, żeby oprócz fajnego wyglądu, okularki podobały im się pod względem kolorystyki czy dodatków. Dziewczyny po tej informacji były zachwycone! Polak OPTYK zachwycił całą paletą możliwości, jeśli chodzi o oprawki. Naprawdę było w czym wybierać. Każdej z dziewczynek wybraliśmy po kilka modeli, z których mogły sobie wybrać te jedyne. Kinga i Weronika przymierzały okularki dziesiątki razy, a kiedy już wybrały te wymarzone, były przekonane, że jadą w nich już do domu. Totalnie nie chciały ich ściągać 🙂
Jeśli chodzi o same soczewki, to tak, jak wspominałam, postawiliśmy na soczewki Hoya PNX Kids.
Soczewki PNX Kids są stworzone właśnie z myślą o dzieciach – wytrzymałe, precyzyjne, wygodne. Mogą być uszlachetnione powłoką redukującą refleksy świetlne powstające na powierzchni soczewki. Wyposażone są w odporną na zarysowania powłokę Hi-Vision LongLife, dzięki czemu otrzymują dodatkową ochronę przed porysowaniem. PNX Kids to materiał optyczny o wyjątkowej wytrzymałości na uderzenia oraz rewelacyjnej przejrzystości i lekkości. Nie mieliśmy wątpliwości, że będą to najlepsze soczewki dla naszych dziewczyn.
Soczewki wykonane z materiału PNX zapewniają absolutną pewność i poczucie bezpieczeństwa w każdej sytuacji. Są wyjątkowo mocne, trwałe i elastyczne. Podczas testu na wytrzymałość soczewki wytrzymują uderzenie stalowej kuli o wadze 1kg, upuszczonej z wysokości 1.2 m. Wyobrażacie sobie to? Stalowa kula odbija się od powierzchni soczewki, która nie ulega pęknięciu. Dla mnie to wystarczająca informacja.
Znam swoje dziewczyny i wiem, jak bardzo lubią przeróżne aktywności. Wszystko robią szybko, energicznie. Cieszę się więc i mam nadzieję, że taka opinia i takie zapewnienia pozwolą nam korzystać z okularków bez zbędnych przygód. Teraz musimy odnaleźć się tylko w nowej rzeczywistości, przyzwyczaić do okularków, nauczyć się o nie dbać, nauczyć się o nich pamiętać.
Nas czeka jeszcze wizyta w salonie po zapuszczeniu dziewczynkom kropli do oczu, wizyta u okulisty i odbiór okularów. Nasza przygoda zaczęła się bardzo optymistycznie, jeśli chodzi o podejście dziewczyn. Mam więc nadzieję, że do nowej sytuacji szybko przyzwyczaimy się i my.
Najważniejsze jest to, że wady zostały wykryte i będą teraz leczone. Pamiętajmy więc o tym, żeby zbadać dziecko zawsze w pierwszym i trzecim roku życia, a potem regularnie co 2 lata. Pamiętajmy o tym, że brak oznak gorszego widzenia nie zawsze oznacza brak problemu. Bądźmy więc przygotowani na taką sytuację. Na koniec serdecznie polecam wam wizytę w salonie Polak OPTYK w Lublinie przy ul. Lipowej 10. Salon znajduje się naprzeciwko galerii Plaza. Oprócz wspaniałej atmosfery, profesjonalnego podejścia, wiedzy i pomocy kupicie tam również wspomniane soczewki HOYA PNX Kids. Koniecznie dajcie znać o swoich przygodach z okularkami. Wasze dzieci mają z nimi styczność? Badacie swoje pociechy?
Narysujcie swoją ulubioną postać z literatury, filmu czy kreskówki, która nosi okulary. Przygotowaną pracę przynosicie do salonu, w którym zakupiliście soczewki. Nagrody przyznawane są w kilku kategoriach wiekowych. Dla najmłodszych zestawy kloców LEGO DUPLO, a dla starszych zegarki AM:PM dystrybuowane przez firmę APART. Konkurs trwa od 13 sierpnia do 30 listopada. Powodzenia!
Więcej informacji na temat konkursu znajdziecie na stronie internetowej firmy HOYA, jak i ich fanpage.