Dziś poruszymy temat wrzucania zdjęć dzieci do sieci.
Taki temat pojawił się dziś w Dzień Dobry TVN.
Lubię, oglądam, czasami się z nimi zgadzam, czasami nie.
Od razu jednak wiedziałam, że wysłucham a potem sama jako mama-blogerka muszę się do tego odnieść i pokazać swoje stanowisko bo to tak, jakby mówili do mnie albo o mnie.
Mówią, że czasy się zmieniają, że idzie postęp, że mamy co raz to nowe możliwości… Wam jest lepiej, żyjecie w lepszych czasach…
Kiedyś nie było tego, tamtego, owego.
Kiedyś nie można było…
Kiedyś nie do pomyślenia byłoby….
Dobra, ale to było KIEDYŚ! Dziś jest dziś. Musimy dostosować się do czasów, w których żyjemy, jakoś się z nich odnaleźć… Dziś są w pełni rozwinięte media, prasa, czas Internetu, Instagrama i Facebooka. Sądzę, że za kilka lat takie tematy nawet nie będą poruszane bo będzie to tak oczywistą sprawą, że nawet nikt nie będzie się nad tym zastanawiać.
Wrzucam zdjęcia dzieci do sieci. Może wrzucam ich nawet więcej niż przeciętna mama, która nie prowadzi bloga. Tym się zajmuję. Nie oznacza to jednak, że nie zastanawiam się nad tym i robię to bezmyślnie. Dzisiejsza dyskusja w TVN podobała mi się ze względu na to, że bardzo nie oceniali, nie mówili NIE WRZUCAJ a powiedzieli MYŚL. Owszem, zgadzam się z nimi co do pokazywania zdjęć nagich. Nigdy tego nie zrobię. Nie dam też zdjęcia dziecka na nocniku czy w zafajdanej pieluszce… Takie zdjęcia są w sieci, jest ich dużo. Natomiast nie oceniam. Dajesz, twoja sprawa.
Kiedy przestrzegają przed tym, że zdjęcia te mogą znaleźć się w rękach pedofila, zgadzam się. Mogą. Ale czy oznacza to, że mam nie dawać żadnego zdjęcia dziecka do sieci? Nie. Uważam, że idąc po ulicy z dzieckiem może mijać mnie właśnie pedofil, może stać obok mnie w kolejce albo siedzieć obok mnie w Kościele. Równie dobrze można przyjąć opcję, że kiedy dam swoje zdjęcie z wakacji trafi ono w ręce potencjalnego gwałciciela…
Kiedy widzę komentarze „wrzucam zdjęcia dziecka do sieci ale takiego z plaży bym nie dodała”. To myślę sobie -Serio? Na plaży to samo dziecko może być oglądane przez tysiące obcych ludzi! I nie masz nic przeciwko?
Kiedy takie zdjęcia mogą wyrządzić krzywdę?
Tylko wtedy kiedy nie będziemy mieć na uwadze dobra naszego dziecka. Wtedy, kiedy nie zastanowimy się nad konsekwencjami jakie mogą za sobą nieść w przyszłości…
Takie zdjęcia były, są i będą w sieci. Będzie ich coraz więcej bo kwestia prywatności coraz bardziej zanika. Lubimy się pokazywać, lubimy się czymś pochwalić albo zwyczajnie chcemy pokazać innym swoją radość, zadowolenie, to czy i jak bardzo jesteśmy szczęśliwi. Kiedyś na pewno wyśmiany byłby pomysł sfotografowania swojego jedzenia i pokazania go szerszemu gronu. Dziś jest to normą.
Małe dziecko nie powie, że nie chce dawać tego zdjęcia do sieci. W tym czasie decydujemy o tym my, rodzice. To tak samo jak decydujemy o tym co je, jak wygląda, co może mieć a czego nie. Kiedy dorośnie i samo będzie mogło podejmować takie decyzję, nie zrobię mu zdjęcia i nie dam go do sieci wbrew jego woli. Wtedy tylko będą mogła doradzić, wyrazić swoją opinię. To jasne.
Nasza przygoda z blogowaniem i pomysł na wspólne zdjęcia okazały się na przykład świetnym pomysłem na spędzanie razem wolnego czasu… Każde wyjście, każde przygotowanie wpisu wiąże się z nowymi przeżyciami, doświadczeniami, radością, zabawą… Mamy też pamiątkę na wiele, wiele lat. Oszem, mogłabym to zachować wyłącznie dla siebie i to wszystko również bym miała. Ale tak zdecydowaliśmy, tak wygląda nasza codzienność, taki mamy na siebie pomysł…
Podchodzę więc do tematu z dystansem.
Zdjęcia daję i dawać będę. Zawsze jednak myślę nad tym co daję.
Dziecko dorośnie, zdjęcia pozostaną. Pamięć o nich również. Wiem o tym.